MrSomebody MrSomebody
1423
BLOG

Kulejąca polityka kadrowa czy geniusz prezesa?

MrSomebody MrSomebody UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 36


Niemiecka publiczna telewizja ARD poinformowała wczoraj w swoim głównym wydaniu wiadomości (Tagesschau) o godzinie 20, że obecny przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk nie dostał poparcia rządu swojego kraju w staraniu się o drugą kadencję na tym prestiżowym stanowisku. W wiadomości tej zaznaczono, że jest to pierwszy taki przypadek, kiedy rządzący nie popierają swojego rodaka na ważne europejskie stanowisko. Wydaje się, że był to swego rodzaju przytyk do polskiego rządu, będący jednocześnie oznaką bezsilności wobec sprzeciwu dla poparcia Tuska, który zawdzięcza swoje stanowisko głównie kanclerz Niemiec Angeli Merkel.


Prawo i Sprawiedliwość nie mogło poprzeć byłego premiera z bardzo prostego powodu. Cała jego polityczna kariera była oparta na działaniach, które pośrednio lub bezpośrednio uderzały w interes naszego kraju. Od słynnego cytatu „polskość to nienormalność”, poprzez uczestnictwo w „nocnej zmianie” i obaleniu rządu Jana Olszewskiego, wreszcie poprzez wyjątkowo agresywne i momentami obrzydliwe zachowania wobec prezydenta Lecha Kaczyńskiego aż do katastrofy smoleńskiej. Zachowania Tuska i jego ludzi przed i po tragedii smoleńskiej, takie jak odmawianie samolotu prezydentowi, wspólna gra z Rosjanami przeciw Kaczyńskiemu, wreszcie tajemnicze rozmowy szefa kancelarii Tuska Tomasza Arabskiego z Rosjanami, oddanie wraku i śledztwa Władimirowi Putinowi to tylko kilka z działań, z których były premier powinien tłumaczyć się przed prokuratorem. Dochodzi do tego dopuszczenie do upadku stoczni w Gdyni i Szczecinie i skandaliczny kontrakt na dostawy gazu z Rosji podpisany w 2008 przez wicepremiera i ministra gospodarki Waldemara Pawlaka , za pełną aprobatą i zgodą ówczesnego premiera.


Elektorat PiS przyjmuje różne tłumaczenia działań rządzących, ale poparcia Tuska by nie przyjął i parta ta zamiast niego popiera na kandydata na szefa Rady Europejskiej innego polityka Platformy Obywatelskiej, obecnego europosła Jacka Saryusza-Wolskiego. Został on szybko wyrzucony z partii i rytualnie zaatakowany przez byłych kolegów, a z kolei ze strony mediów bliskich obecnemu rządowi płynie niemal rzeka pochwał i peanów na cześć niedawnego eurodeputowanego PO. Wydaje się, że spora część dziennikarzy z tzw. prawicowych mediów nawet nie stara się mieć swojego zdania i chwali każde posunięcie PiS. Jarosław Kaczyński został obdarzony wieloma pochwałami na temat swojego kunsztu politycznego, przenikliwości itp. Mnie z kolei nasuwa się jedno pytanie; czy Saryusz-Wolski będący od lat politykiem PO nagle zmienił swoje podejście i stał się tak genialnym politykiem, że PiS musiało go desygnować na ten urząd. Oczywiście, można podnosić argumenty, że może dostać poparcie Europejskiej Partii Ludowej, do której w Parlamencie Europejskim należy PO, ale czy przy hasłach oczyszczenia i naprawy państwa koniecznie trzeba sięgać po ludzi o co najmniej wątpliwej przeszłości?


Właśnie przeszłość jest z kolei tematem dyskusji na temat ambasadora RP w Berlinie Andrzeja Przyłębskiego; prywatnie męża prof. Julii Przyłębskiej – prezes Trybunału Konstytucyjnego nominowanej przez PiS. Przyłębski, podpisał zobowiązanie o współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa starając się o paszport celem wyjazdu do Wielkiej Brytanii. Pojawiają się głosy, że to była naiwność maturzysty w starciu z wytrawnym oficerem służb i inne argumenty broniące ambasadora. Według mnie obrona tej osoby przez ludzi PiS przy hasłach naprawy państwa i obecności choćby Antoniego Macierewicza w rządzie jest dużym błędem. Bo wychodzi na to, że partia ta toleruje podwójne standardy; krytykując na przykład Lecha Wałęsę i jego współpracę z bezpieką. Sytuacja ta daje przykład wyjątkowo słabej weryfikacji kadr desygnowanych na ważne stanowiska. Są przecież setki innych osób, które mogą pełnić takie stanowiska bez wstydliwych związków ze służbami PRL. Będąc w temacie dyplomacji, nie sposób nie zauważyć sytuacji, że polityka kadrowa w MSZ jest bardzo słaba. Dalej promowani są ludzie choćby pokroju Waldemara Dubaniowskiego – byłego szefa gabinetu politycznego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, a na placówka obecne są całe klany rodzinne wywodzące się z PRL.


Podsumowując, polityka personalna Prawa i Sprawiedliwości, szczególnie ta dotycząca nominacji na stanowiska w dyplomacji jest jednym z mocno kulejących elementów działań rządu. Na pewno poprawie tej sytuacji nie służy niemal bezkrytyczna akceptacja działań Jarosława Kaczyńskiego i jego partii ze strony prawicowych mediów. Sprawa ambasadora Przyłębskiego pokazuje z kolei brak weryfikacji przeszłości swoich kadr i jest dużym błędem tej partii. Nie można popierać tajnego współpracownika bezpieki szafując hasłami dekomunizacji i naprawy państwa. Z kolei nominacja byłego polityka PO Jacka Saryusza-Wolskiego również wydaje się niezrozumiała bo jak człowiek będący dość ważną postacią w partii, która wielokrotnie działała na szkodę interesu państwa polskiego nagle staje się niemal ideałem polityka? Owszem, można powoływać się na różne gry i układanki personalne w europejskiej polityce, ale większość wyborców PiS słusznie oczekuje od polityków tej partii naprawy i oczyszczenia państwa, a takim działaniem nie wydaje się być nominacja polityka Platformy na ważne stanowisko.


Źródła:


niezalezna.pl


wpolityce.pl


Telewizja Republika


TVP INFO











MrSomebody
O mnie MrSomebody

Wierzący katolik, z zawodu anglista i człowiek o wielu zainteresowaniach. Miłośnik teleturnieju "Jeden z Dziesięciu". Politykę i życie publiczne obserwuję odkąd pamiętam. Piszę w tym temacie od około roku.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka