MrSomebody MrSomebody
2027
BLOG

Nie ma tego złego ...? Polskie pozytywy przegranego szczytu

MrSomebody MrSomebody UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 35


Opadły już nieco emocje po burzliwych wydarzeniach ze szczytu Unii Europejskiej, na którym przy sprzeciwie polskiego rządu, pozostałe kraje Unii przeforsowały kandydaturę Donalda Tuska na drugą kadencję w fotelu przewodniczącego Rady Europejskiej. Premier Beata Szydło została przywitana kwiatami i pochwałami płynącymi ze strony prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. Wszelkie pozytywne słowa i peany na cześć szefowej polskiego wydają się być jedynie przykryciem co by nie mówić słabo dyplomatycznie rozegranej partii z wystawieniem Jacka Saryusza-Wolskiego na to stanowisko i ostatecznie brakiem poparcia ze strony jakiegokolwiek kraju członkowskiego dla kandydata proponowanego przez PiS. Ważniejsze od analizowania słabości polskiej dyplomacji i działań związanych ze szczytem oraz wyborem szefa RE jest wyciągnięcie wniosków i ukazanie pozytywnych aspektów, które wynikły z tego wydarzenia.


Po pierwsze, wydaje się, że rząd wreszcie stracił złudzenia co do postawy Niemiec i reszty państw „starej Unii” w kwestii reform i zwiększenia roli państw narodowych. Kanclerz Niemiec Angela Merkel wraz z przywódcami Francji, Hiszpanii i Włoch zapowiedziała w Wersalu budowę „Europy dwóch prędkości” bez oglądania się na kraje, którym nie podoba się to podejście. Hasło to oznacza zwiększenie władzy brukselskiej biurokracji, ograniczenie roli państw narodowych, promocję „wartości” europejskich takich jak swoiście rozumiana tolerancja dla islamu czyli przyjmowanie setek tysięcy muzułmanów, propagowanie aborcji jako prawa kobiet i wszelkich seksualnych wynaturzeń z homoseksualizmem na czele. Zauważył to choćby minister obrony narodowej Antoni Macierewicz w swoim cotygodniowym felietonie „Głos Polski” emitowanym dla Radia Maryja i Telewizji Trwam, w którym powiedział, że Polska nie zgodzi się na odejście od wartości chrześcijańskich i narodowych i narzucanie lewicowej obyczajowości. Oczywiście, można narzekać, że zauważanie tego trendu świadczy o naiwności rządu i kiepskim rozumieniu polityki europejskiej, ale lepiej późno niż wcale.


Drugą sprawą jest fakt, że Grupa Wyszehradzka i jej jedność okazała się w dużym stopniu fikcją. Każde państwo ma swoje własne interesy i będzie je forsować oraz unikać niepotrzebnego starcia z silniejszymi. Właśnie to chyba chciał zademonstrować premier Węgier Viktor Orban argumentując poparcie dla Tuska obecnością jego macierzystej partii Fideszu. Chociaż jak podaje cytowana przez portal wpolityce.pl węgierska prasa wspólne podejście wobec imigracji i sprzeciw Węgier i Polski wobec tzw. kwot uchodźców forsowanych przez Komisję Europejską silnie jednoczą oba kraje, to faktem jest, że w kluczowym momencie nasz kraj został osamotniony. Jedynym sensownym wnioskiem z tego wydarzenia jest uświadomienie sobie oczywistości, z którą nasza dyplomacja ma kłopoty czyli dbania o polskie interesy bez oglądania się na sojusze i przyjaciół, których de facto w polityce nie ma.


Trzecim pozytywnym faktem, który wynika z zakończonego niedawno szczytu i zatwierdzenia Donalda Tuska na drugą kadencję w fotelu szefa Rady Europy jest to, że wielu Polaków mogło przekonać się jak działa Unia z bliska i zobaczyć to czym mamiła ich choćby Platforma Obywatelska. Chociaż politycy tej partii mieli w Brukseli doskonałą prasę i zasiadali na ważnych stanowiskach jak choćby Jerzy Buzek w fotelu przewodniczącego Parlamentu Europejskiego czy obecnie Tusk, to stanowiska nie miały nic wspólnego z obroną polskich interesów i polskiego przemysłu. Rząd PO dopuścił choćby do upadku stoczni w Gdyni i Szczecinie, zamknięciu wielu innych zakładów pracy często argumentując to zasadą, że nie można pomagać zakładom bo Bruksela tego zabrania. Okazało się to fikcją bo rządy Niemiec i Francji jawnie pomagały swoim flagowym koncernom w czasach kryzysu i nikt nie miał do nich pretensji. Polscy wyborcy mają szanse zauważyć, że polskie interesy były częstokroć przehandlowane za czapkę gruszek w postaci poklepania po plecach i eksponowanych stanowisk.


Kolejnym pozytywem płynącym z niekorzystnego dla Polski wyboru Tuska jest stawiania pytań o Unię i sens obecności naszego kraju w tej organizacji. Zwrócił na to uwagę Bronisław Wildstein w TVP 1, retorycznie pytając co Polsce po takiej Unii, w której wszyscy będą głosować tak jak zażyczy sobie tego kanclerz Niemiec. Wielu komentatorów zwraca uwagę na fakt, że chociaż unijni liderzy szafują na lewo i prawo sloganami typu „praworządność”, „demokracja” i „wspólnota” to nie mają one często związku z rzeczywistością i są jedynie narracją przystosowaną na potrzeby medialne. Jak słusznie zauważył niemiecki „Die Welt” siłowe przeforsowanie Tuska na to stanowisko przez Angelę Merkel spowoduje wzrost nastrojów antyunijnych w Polsce i coraz większe zwątpienie w „europejski projekt”. Chociaż Prawo i Sprawiedliwość jest partią prounijną i opowiada się za integracją, to przy dalszym przywództwie Niemiec i forsowaniu lewicowej inżynierii społecznej oraz postępującemu ograniczeniu suwerenności pojawią się pytania o sens obecności Polski w UE. Bo choć do tej pory jakichkolwiek zapowiedzi o wyjściu ze Wspólnoty nie słychać, to z pewnością wariant taki choć wydaje się na ten moment nieprawdopodobny będzie musiał być przeanalizowany.


Podsumowując można stwierdzić, że chociaż Polska poniosła porażkę w postaci ponownego wyboru Donalda Tuska na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej i nieprzekonania żadnego z krajów Wspólnoty do poparcia proponowanego przez nasz rząd kandydata czyli Jacka Saryusza-Wolskiego, można jednak zauważyć pewne pozytywne aspekty tej sytuacji. Z pewnością należy do nich utrata złudzeń co do przekonywania krajów „starej Unii” w kierunku głębokich reform organizacji i decentralizacji władzy Brukseli. Politycy partii rządzącej przekonali się także o słabościach swojej dyplomacji o czym świadczy osamotnienie Polski i niezdolność do zmobilizowania choć jednego państwa do swoich racji. Dotyczy to szczególnie Węgier i państw Grupy Wyszehradzkiej. Dodatkowo, opinia publiczna przekonała się na czym polegała doskonała współpraca choćby rządów Platformy Obywatelskiej z Berlinem i Brukselą. Własne interesy oddawano w zamian za lukratywne stanowiska i tym sposobem Donald Tusk stał się w czasie ostatnich dni człowiekiem forsowanym przez Niemcy. Ponadto, bezpardonowe potraktowanie naszego kraju wśród wielu ludzi wywoła z pewnością sporo refleksji i zmusi do pytań o dalszy sens obecności naszego kraju w tym modelu UE czyli sterowanym głównie przez Niemcy. Wydaje się, że zakończony niedawno szczyt dał polskiemu rządowi wiele do myślenia. Prawdopodobna jest zmiana postawy wobec centrali w Brukseli na bardziej asertywną i odważną, co pod warunkiem poprawienia działań polskiej dyplomacji może dobrze wróżyć na przyszłość.


Źródła:


TVP 1


wpolityce.pl


Telewizja Trwam


TVP INFO


MrSomebody
O mnie MrSomebody

Wierzący katolik, z zawodu anglista i człowiek o wielu zainteresowaniach. Miłośnik teleturnieju "Jeden z Dziesięciu". Politykę i życie publiczne obserwuję odkąd pamiętam. Piszę w tym temacie od około roku.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka